2017 m. rugsėjo 24 d., sekmadienis

Wisława Szymborska. Kaip aš jaučiuosi


JAK SIE CZUJĘ

Kiedy ktoś zapyta, jak się dziś czuję
Grzecznie mu odpowiem, że dobrze, dziękuję.
To, że mam artretyzm to, jeszcze nie wszystko,
Astma, serce mi dokucza i mówię z zadyszką.
Puls słaby, krew moja w cholesterol bogata...
Lecz dobrze się czuję jak na moje lata.

Bez laseczki teraz chodzić już nie mogę,
Choć zawsze wybieram najlatwiejszą drogę.
W nocy przez bezsenność bardzo się morduję,
A przyjdzie ranek... znów się dobrze czuję.
Mam zawroty glowy, pamięć "figle" płata,
Lecz dobrze się czuję jak na swoje lata.


Z wierszyka mojego ten sens się wywodzi.
że kiedy starośc i niemoc przychodzi,
To lepiej zgodzić się ze strzykaniem kości
I nie opowiadać o swojej starości.
Zaciskając zęby z tym losem się pogódz
J wszystkich wkoło chorobami nie nudź!


Powiadają:"Starość okresem jest zlotym".
Kiedy spać się kładę zawsze myślę o tym
"Uszy" mam w pudelku, "zęby" w wodzie studzę.
"Oczy" na stoliku, zanim się obudzę...
Jeszcze przed zaśnięciem ta myśl mnie nurtuję:
"Czy to wszystkie części ktore sie wyjmuje?"

Za czasów młodości (mówię bez przesady)
Łatwe były biegi, skoki i przysiady.
W średnim wieku jeszcze tyle sił zostało,
żeby bez zmeczenia przetańczyć noc całą...
A teraz na starość czasy się zmieniły,
Spacerkiem do sklepu, z powrotem bez siły.

Dobra rada dla tych, którzy się starzeją:
Niech zacisną zeby i z zycia się śmieją.
Kiedy wstaną rano, "części" pozbierają,
Niech rubrykę zgonów w prasie przeczytają.
Jeśli ich naziska tam nie figurują,
To znaczy, że zdrowi i się dobrze czują.

                                               





Manęs dažnai klausia, ir vis to pačio,
Kaip aš jaučiuosi? Gerai, sakau, ačiū.
 Ligomis aš turtinga:  turiu artritą,
Astmą nedorą, širdies deficitą.   
Cholesterolis, dar pulsas skubus,
Bet jaučiuosi gerai pagal savo metus.

Be lazdos vaikštinėti jau negaliu,
Nors einu tik lengviausiu keliu.
Žudo nemiga naktį mane,
Aš jaučiuosi gerai tik ryte.
Atmintis man ištaiso visokius triukus,
Bet jaučiuosi gerai pagal savo metus.


Užtenka man džiaugtis, kad dar egzistuoju:
Senatvei dažnai negalia  asistuoja.
Geriau jau tas ataugas kauluose justi,
Bet visiems senatve iš eilės nesiskusti.
Iškentus visus tuos likimo smūgius,
Supranti, kad šis laikas taip pat nuostabus!


"Senatvė tai laikas auksinis." Sumoju,
Bet kai migdausi, visada pagalvoju:
Mano "ausys " dėžutėje, "dantys" stiklinėj.
"Akys" ant stalo, pati patalynėj ...
Svarstydama spoksau į kabantį kilimą:
"Ar čia visos dalys, kurios nusiima?"

Mano jaunystėj (sakau be patoso)
Judėjau lengvai, bėgau krosą.
Ir vidurio amžiuj jėgų man pakako
Šokau per naktį - tai viską pasako ...
Dabar senatvė, daug laiko beveidžio,
Einu parduotuvėn ir jėgos apleidžia.

Štai patarimas tiems, kas senėja:
iš ligų, iš gyvenimo juoktis suėjus.
Reikėtų, suradus „dalis“ iš pat ryto,
 Mirčių skiltelę spaudoj paskaityti.
Tuose sąrašuosè jei dar nefigūruoji,         
Tai reiškia gyvas. Valio! Tu gyvuoji!     

                                               Išvertė povils


2017 m. rugsėjo 19 d., antradienis

Wisława Szymborska. Odė senatvei.





Co to za życie bywa w MŁODOŚCI !?
Nie czujesz serca ...wątroby ...kości ...
Śpisz jak zabity, popijasz gładko ...
i nawet głowa boli cię rzadko.

***
Dopiero człeku twój wiek DOJRZAŁY!
Odsłania życia urok wspaniały ...
Gdy łyk powietrza, z wysiłkiem łapiesz...
Rwie Cię w kolanach ...Na schodach sapiesz ...
Serce jak głupie szybko ci bije ...
Lecz w każdej chwili czujesz że ŻYJESZ !
Więc nie narzekaj z byle powodu
Masz teraz wszystko ,czego za młodu
nie doświadczyłeś. Ale DOŻYŁEŚ!


***
Więc chociaż czasem w krzyżu cię łupie
Ciesz się dniem każdym!
Miej wszystko w DUPIE!!!





Idę ulicą - ktoś mi się kłania.
Oddaję ukłoń - znam przecież drania:
ta twarz, ten uśmiech i ten błysk w oku...
To miły facet, znam go od roku.
Jakże u diabla on się nazywa?....
Dziura w pamięci. Czasem tak bywa.
Wtedy myśl smutna w głowie się rodzi :
Nic nie poradzisz - starość nadchodzi .



Z trzeciego piętra schodzę radośnie,
bo w kalendarzu ma się ku wiośnie,
no i spaceru gna mnie potrzeba
zwłaszcza, że słońce i błękit nieba...
Gdy już po parku idę aleją
nagle pot zimny koszulę klei,
bowiem pytanie w głowie mi tkwi :
czy aby kluczem zamknąłem drzwi?
W spiesznym powrocie znów myśl się rodzi :
Nic nie poradzisz - starość nadchodzi.



Siedzę i czytam.
Nagle myśl żywa
jakimś pragnieniem z fotela zrywa.
Robię trzy kroki, staję przy szafie
 i jak to cielę na nią się gapię...
Pojęcia nie mam po co ja wstałem?
Czego tak bardzo i nagle chciałem?
Oj, coraz bardziej mi to już szkodzi,
że ta nieszczęsna starość nadchodzi.


Jadę na urlop. Prasuję spodnie,
żeby wśród ludzi wyglądać godnie.
Biorę walizkę, pędzę nad morze....
Lecz tam miast śledzić dziewczyny hoże,
zamiast podziwiać plażowe akty...
Czy wyłączyłem wtyczkę z kontaktu?
Może dom spłonął? Strach we mnie godzi...
Tak to już jest, gdy starość nadchodzi.


Żeby nie znaleźć się kiedyś w nędzy
zaoszczędziłem trochę pieniędzy.
W dużej kopercie, zamkniętej klejem,
dobrze ukryłem je przed złodziejem
I teraz... już od paru miesięcy
nie mogę znaleźć moich tysięcy.
Ech. Nie pojmiecie tego wy młodzi
jak miło żyć, gdy starość nadchodzi..


Pomimo moich najlepszych chęci –
nie zawsze mogę ufać pamięci.
Więc by jej pomóc, a przez nią sobie,
czasem na chustce węzełki robię.
A potem jeden Bóg wiedzieć raczy
co który węzeł ma dla mnie znaczyć?
Choć mi się nawet nieźle powodzi,
wciąż mam kłopoty. Starość nadchodzi.


Dwa razy dziennie - raz przy śniadaniu,
a potem w obiad, po drugim daniu
 zażywam leki, tabletki białe:
cztery połówki i cztery całe
Często się pieklę (bom nie aniołem),
gdy w obiad nie wiem czy rano wziąłem?
Tę gorycz klęski wątpliwie słodzi
wiedza, że oto starość nadchodzi.


Żuję kolację - w niej polędwica
me podniebienie smakiem zachwyca.
Pogodnie dumam o tej starości....
Czy ona musi stale nas złościć?
Przecież jest piękna!!!! Masz sporo czasu...
Chcesz iść nad wodę, albo do lasu,
to sobie idziesz - nikt ci nie broni.
Z łóżka zbyt wcześnie też nikt nie goni,
bowiem nie musisz pędzić do pracy
jak wszyscy twoi młodsi rodacy.




Co prawda wigor z wolna przekwita,
 lecz po co wigor u emeryta?
Podwyżki pensji już nie wyprosisz,
należną gażę poczta przynosi...
Spokojnie patrzysz jak świat się zmienia,
gdyż wiek ci daje mądrość spojrzenia...
Więc wiwat starość! Niechaj nam służy,
nawet gdy trochę chwilami nuży,
Bowiem - jak sądzę - w tym jest rzecz cała,

 by jak najdłużej ta starość trwała...!!!




Koks ten gyvenimas būna JAUNYSTĖJ? 
Organų tu nejunti, nepažįsti...
Miegi kaip užmuštas, sklandžiai gurkšnoji, 
Galvos neskauda beveik. Negalvoji?!


***
Dabar, žmogau, kai visai PRINOKAI!
metų pilnatvė viską pranoko ...
Kai gurkšniui oro pastangų reikia ...
Ir kai junti, kaip są́nariai veikia...
Laiptais ropoji - visas tarp sulčių...
Daužos širdis: kad tik nenupulčiau...
Eini į prieki, nors visas steni,
Jauti kas akimirka, kad GYVENI!
Kiek daug ko jaunas visai nepatyrei...
Bet niekas nekaltas, pats PRISIYREI!

***
Net jei nugarą laužia iššokęs diskas
Mėgaukis diena kiekvienà!
Ir spjauki į viską !!!





Einu gatve - kažkas man sako labas.
Aš atsakau -  pažįstu šitą švabą:
Kaskart šaligatvį tą patį minam,
Jau metai kaip susipažinom.
Kaip po paraliais jį visi  vadina?
Atminties skylė. Sklerozė sugadino.
Tada liūdna mintis užgimsta gatvėj:
Taip jau ir bus – juk tai senatvė.




Leidžiuosi laiptais, džiaugiuosi,
Pavasario vyliui aš atsiduosiu.
Kažkiek pasivaikščioti sveika,
Gamtoj saulė́toj leisiu aš laiką...
Žingsniuojant parko gražia alėja
staiga prakaitas šaltas užlieja,
klausimas piktas užvaldo mane:
Buto duris rakinau? O gal ne?
Skubiai sugrįžtu.   Suku į gatvę. 
Nieko neveiksi - ateina senatvė.


Sėdžiu, skaitau.    
Staiga kažką mintimis sumoju
Ir iš fotelio aš su aistra atsistoju.
Padarau tris žingsnius, stoviu prie spintos
kaip tas veršelis pirmą kartą išgintas ...
Aš nežinau, kodėl atsikėliau?
Ko taip labai staiga  panorėjau?
Vis dažniau sklerozė man kenkia,
Prie žemės senatvė jau lenkia.


Aš į kurortą! Lyginu kelnes,
Dailiai atrodyti mes nusipelnę.
Imu lagaminą, prie jūros vykstù ....
Prisižiūrėsiu grožybių keistų...
Bet tik nuvykus, galvoj vienas punktas:
Ar lygintuvas ten liko įjungtas?
Gal name gaisras? Baimė sukausto
Ką padarysi, senatvė vėl mausto.


Senatvė skurdo kad nežinotų,
Susitaupiau kažkiek banknotų.
Gražiai sudėjau juos į vokelį, 
ir paslėpiau nuo piktavalių.
Jau pusmetis kaip nerandu,
Kur tūkstančiai tie? Net graudu.
Jaunime, tau net nedaeina -
Šaunu labai, senatvė kai ateina.


Sklerozė nepaiso gerų mano noru –
Su atmintim lošia žaidimą nedorą.
Noriu padėt jai kokį kartelį,
Skarytei mezgu po mažą mazgelį.
Bet kai galvoj tavo tuščia ir plyna,
Kam tie mazgeliai - Dievas težino,
Rodos sveika, bet protą jau maino.
Nėr ką daryti - senatvė ateina.


Ryte ir pietaujant - du kart į dieną,
Vaistus man gerti tenka vis viena.
Baltoms tabletėms paskirtas laikas -
Keturios pusės ir keturios sveikos.
Tegu jas skradžiai, kaip išmanyti,
Kada kurias man tą kartą nuryti.
Kad galus rastum reikia Einšteino,
Matau, kad iš tikro senatvė ateina.


Vakarieniauju – kertu nugarinę
Nuostabūs skoniai čia susipynę.
Šį sykį mąstau, kad senatve
Nereikia piktintis, tikrai kad ne.
Ji vis tiek nuostabi! Kiek laisvo laiko ...
Ir užrakinęs niekas nelaiko,
Eini į mišką ar parką švarų,
Niekas iš lovos tavęs nevaro.
Juk net į darbą nereikia tau lėkti,
Todėl ant senatvės netinka čia rėkti.




Jėgos mažėja kartu ir norai
Ir kam tos jėgos vargšui senjorui?
Kad pensiją keltų - nenusimato,
Gerai ir tai, kad paštas pristato.
Ramiai žiūrėki, kaip pasaulis mainos:
Keičiasi žmones, keičiasi dainos...
Gyvuok senatve! Dar mums tarnauki,
Net jei liūdnokas mintis pritrauki.
Mums amžius leidžia stebėti vienatvėj ...

Tol, kol dar tęsiasi toji senatvė ... !!!

Išvertė povils